7 ZJAWISK I TRENDÓW, KTÓRYCH NIE ROZUMIESZ, ALE UDAJESZ, ŻE TAK

Czas czytania:9 min

Niektóre z tematów poruszanych w tym artykule istnieją na rynku już od dłuższego czasu, inne są nowinkami, które podbijają internet w szalonym tempie i rozgrzewają fora dyskusyjne. Co je łączy? To, że większość ludzi słysząc lub czytając o nich reaguje niezrozumieniem, śmiechem lub kwituje je krótkim „ale KTO to ogląda?”.

Będzie m.in. o wirtualnych influencerach, popularności patostreamingu, AMSR i NFT. Zachęcam Was do czytania tego artykułu z otwartą głową, bo nawet, jeśli nie jesteście grupą docelową ani amatorami żadnego z tych zjawisk, nie wiadomo, czy nie przyda Wam się to kiedyś do zabłyśnięcia wiedzą w codziennej pracy… 😊

WIRTUALNI INFLUENCERZY

To zjawisko pojawiło się już w 2016 roku, ale pandemia i ostatnie lata przyczyniły się do wzrostu popularności influencerów, którzy… nie istnieją. Są od początku do końca wykreowani (i narysowani) przez swoich twórców, mimo że „funkcjonują” w realnym świecie.

Może to być jeden z elementów metawersum – kolejnego, dużego zjawiska, o którym zaczyna być coraz głośniej. Metaverse zakłada przenikanie się światów realnego i wirtualnego, operowanie awatarami, prowadzenie życia na równi w środowisku offline i online.

Szacuje się, że obecnie istnieje około 5000 takich postaci, różniących się pochodzeniem, techniką rysowania, charakterem aktywności.

Jedną z najpopularniejszych VI (virtual influencers) jest obecnie Miquela Sousa, amerykanka brazylijskiego pochodzenia, którą śledzi ponad 3 mln obserwatorów. Miquela porusza się w realnym świecie i często wchodzi w interakcje z ludźmi. Jak zobaczycie na poniższym przykładzie, często jest trudno dostrzec to, że nie jest fizyczną postacią.

Źródło: Instagram

Przykładem innej techniki zastosowanej w tworzeniu wirtualnego influencera jest noonoouri (384 tys. obserwujących). W bio określa się jako „postać cyfrowa, aktywistka, weganka”.

Źródło: Instagram

Tu jeszcze inny przykład – Imma, japońska influencerka, która jakiś czas temu wybrała się w podróż do korzeni i odwiedziła swoją „babcię”, która pokazywała jej życie na japońskiej wsi. Tak, Imma też nie jest realna.

Źródło: Instagram

Firmy też podłapały ten trend – tu przykład Lu do Magalu stworzona przez brazylijski Magazine Luiza – nie tylko pokazuje swoją „codzienność”, ale jest też naturalnym nośnikiem reklamowym dla marek wszelkich kategorii.

Źródło: Instagram

Na czym polega fenomen wirtualnych influencerów?

Po pierwsze, są – jak ci realni – po prostu twórcami interesujących, atrakcyjnych treści – jedno z badań przeprowadzonych w Polsce przez Akademię Leona Koźmińskiego pokazało, że dla odbiorców to, czy postać jest realna, ma drugorzędne znaczenie – liczą się właśnie treści.

Po drugie, te postaci są wyidealizowane – nie mają „ludzkich” problemów, zawsze wyglądają tak samo (ich cera jest zawsze gładka, a ubrania leżą idealnie) – to przyciąga odbiorców, zwłaszcza w portalach takich, jak Instagram.

Po trzecie, podobnie jak realni influencerzy, angażują się w tematy ważne społecznie, walczą o prawa LGBT, są weganami, wspierają nastolatków z problemami itd.

Ot, przepis na sukces.

ASMR

Na początek wyjaśnienie: ASMR to autonomous sensory meridian response, czyli „samoistna odpowiedź meridianów czuciowych”. Reakcja ta nazywana jest czasem „orgazmem mózgu” i objawia się mrowieniem w okolicach głowy, uszu, karku. Pozwala się zrelaksować i poczuć przyjemność.

Chociaż ASMR jest często kojarzone tylko z doznaniami słuchowymi, to tak naprawdę może zostać wywołane przez bodźce:

              – wizualne

              – słuchowe

              – dotykowe

              – zapachowe

Wizualnymi przykładami mogą być filmy z ugniataniem miękkich mas (typu slime), sprzątanie, wszelkie „satisfying videos”. Dotykowe to np. zanurzenie palców w mięciutki materiał albo dotykanie jakiejś powierzchni innej niż gładka. A zapachowe doznania wydają mi się bardzo indywidualną kwestią, natomiast myślę, że przynajmniej część z nas doświadczyła kiedyś takiego zapachu, który wywołał kompleksową reakcję sensoryczną (przyjemną 😊).

Klasyczne, słuchowe przykłady bodźców, to np. szeptanie do mikrofonu, skrobanie, stukanie, chrupanie itp. Akurat u mnie, jako osoby nadwrażliwej słuchowo (przy okazji – mizofonia naprawdę istnieje) te rzeczy wywołują raczej odwrotny efekt, ale wielu osobom sprawiają realną przyjemność i są naprawdę relaksujące – stąd popularność tego typu treści.

MUKBANG

Tematem powiązanym z (i również mogącym wywoływać) ASMR są szalenie popularne głównie w Azji mukbangi, czyli filmy pokazujące, jak ktoś… je.

Źródło: https://www.insider.com/mukbang-video-the-extreme-eating-trend-making-youtube-rich-2020-2

Ale nie chodzi o samo jedzenie – w mukbangach potraw musi być DUŻO (czasem aż za dużo), muszą mieć różne tekstury (żeby było i chrupanie, i mlaskanie, i siorbanie), i towarzyszy temu opowiadanie o tych produktach. Mukbangi charakteryzuje też branie dużych gryzów jedzenia, mówienie z jedzeniem w buzi, a nierzadko też celowe przejadanie się (przez co ten format jest bardzo krytykowany).

Podobnie jak z ASMR, jestem w stanie sobie wyobrazić, że są ludzie, którym sprawia to przyjemność (lustrzane neurony sprawiają, że nasz mózg, gdy oglądamy inną osobę jedzącą tak wyraziście, jest w stanie odtworzyć podobne doznania), ale na pewno nie jest to dla każdego.

NFT

Zjawisko bardzo HOT, powiązane z metawersum i kryptowalutami, czyli digitalizacją wszystkiego, co nas otacza. W tym przypadku chodzi o digitalizację sztuki, filmów, postaci (Doda sprzedawała niedawno jako NFT fragmenty swojego zdigitalizowanego ciała), czy charakterystycznych elementów funkcjonujących w internecie – jak np. pierwszy w historii tweet opublikowany przez założyciela Twittera czy memy.

NFT to non-fungible token, czyli niezamienialna, unikalna jednostka danych przechowywana w cyfrowej przestrzeni (w blockchainie). Jest jedyna w swoim rodzaju i należąca do tego, kto zdecyduje się na jej nabycie – zazwyczaj za niemałe pieniądze. Oczywiście dyskusja toczy się wokół sensowności nabywania takich NFT, jest to nawet przedmiot żartów („Jak nabyć NFT? Kliknij prawy przycisk i naciśnij „kopiuj”).

Niezaprzeczalnie jednak jest to zjawisko z perspektywą rozwoju, obecnie świadczące też o sporym majątku – pikselowe obrazki o wymiarach 24x24px publikowane na CryptoPunks sprzedawane są za kilkaset milionów dolarów (najdroższy na razie za trochę ponad 1 mld $), do gry wszedł dom aukcyjny Christie’s, który również zaczął uwzględniać w swoich licytacjach wirtualne dzieła sztuki.

A ostatnio na popularności zyskuje Bored Ape Yacht Club, będący kolekcją 10 000 unikatowych wizerunków znudzonych małp z różnymi cechami charakterystycznymi, z których każda kosztuje po około 250 tys. dolarów (system sprzedaży jest oczywiście aukcyjny). Ostatnio swoją małpę nabył Adidas, ubrał ją w markowy strój, i uczynił bohaterem działań reklamowych.

Wokół Bored Ape Yacht Club powstają już kolejne aktywności, takie jak miniserial, gra czy murale.

Na czym polega fenomen NFT? Jest to taka sama forma inwestowania, jak kupowanie realnych dzieł sztuki, tylko nieco unowocześniona. Dodatkowo inicjatywy takie, jak BAYC dają możliwość znalezienia się w pewnym elitarnym, rozpoznawalnym środowisku, a dla ludzi lubiących się wyróżniać to kusząca perspektywa.

Inwestorzy NFT mówią, że dla nich jest to dużo ciekawsze, niż np. kupowanie akcji jakiejś firmy, której wartość zależy potencjalnie od wielu zewnętrznych czynników albo od kaprysów jej przedstawicieli. W przypadku NFT dzieło jest warte tyle, ile kupujący jest w stanie za nie zapłacić, a nie ustalane przez poważnych panów w krawatach, jak w przypadku akcji giełdowych.

PATOSTREAMERZY

To temat dla mnie o tyle trudny, że zazwyczaj opowiadam raczej o zaletach i korzyściach płynących z influencer marketingu i ze zjawiska „influencerstwa” jako takiego. Tu zaś mamy do czynienia z jego wykolejoną wersją.

Co to? Patostreaming to w skrócie nagrywanie lub transmitowanie na żywo zachowań wulgarnych, przemocowych, uznawanych ogólnie za szkodliwe.

We wrześniu 2020 przeprowadzono badanie „Rodzice nastolatków 3.0”, które wykazało, że aż co czwarty nastolatek ogląda albo przynajmniej zetknął się z takimi treściami. Co ciekawe, tylko 11% rodziców twierdzi, że ich nastoletnie dzieci konsumują patotreści.

Jakiś czas temu media obiegła sprawa youtubera Kamerzysty, który za pieniądze zmuszał niepełnosprawnego umysłowo chłopaka do różnych upokarzających zachowań. Po wielu interwencjach kanał został zablokowany na YouTubie, a sprawą zajęła się prokuratura – twórcy filmu zostali zatrzymani, a niedawno ruszył proces Kamerzysty.

To nie pierwsza interwencja władz w Polsce dotycząca patostreamerów. Mieliśmy już do czynienia z nalotami policji i zatrzymaniami np. po filmach pokazujących pobicia, ale pierwszy raz Youtuberowi grozi realna kara – do 8 lat pozbawienia wolności.

Jest to swojego rodzaju światełko w tunelu, bo niestety Polska przoduje pod względem popularności takich osób w internecie. A formaty takie, jak Fame MMA, PunchDown czy niedawna gala Alkomaster tylko napędzają im odbiorców.

Skąd się to bierze?

  1. Nastolatkowie generalnie mają potrzebę ekspetymentowania, wyrywania się spod kontroli rodziców, a oglądanie takich treści daje im namiastkę tych doznań.
  2. Rekompensują sobie tym podejmowanie ryzyka samodzielnie (ale np. często wpłacają pieniądze za możliwość obejrzenia więcej, „grubiej”).
  3. Niestety dla niektórych środowisk jest to preferowany typ rozrywki, a „grzeczne” filmy nagrywane przez Youtuberów nie są dla nich atrakcyjne. To tak jakby tłumaczyć, dlaczego niektórych ekscytuje chodzenie na ustawki czy tagowanie (sprejowanie) przestrzeni publicznej.

Niestety dużą rolę odgrywa tu brak kontroli ze strony rodziców – jak pokazuje przytoczone wcześniej badanie, jak również wiele innych poruszających ten temat, rodzice nie zawsze wiedzą, co oglądają ich dzieci w internecie (nawet te młodsze niż w wieku nastoletnim).

FRIZ I JEGO EKIPA

Chociaż w ostatnim czasie wykres wzrostu ich popularności nieco się wypłaszczył, to jednak warto wspomnieć o ich fenomenie zwłaszcza w kontekście jednej z najbardziej spektakularnych (pod względem sprzedażowym) współprac na linii marka-twórcy – mowa oczywiście o sygnowanych przez Ekipę o lodach Koral.

Ekipa to kolektyw Youtuberów założony przez Friza (Karola Wiśniewskiego). Liczy obecnie 11 twórców, z których każdy ma swój kanał, ale tworzą też wspólne treści albo crossują je między sobą.

Oprócz kariery na YouTubie, Ekipa nagrała też płytę (i wydała kilka teledysków), weszła na giełdę (Ekipa Holding), mają sklep z ubraniami i wiele współprac z markami na koncie.

Źródło: Instagram

Co stoi za ich popularnością i sukcesem? Doskonałe wyczucie trendów i tego, co aktualnie interesują młodych odbiorców. Treści – w przeciwieństwie do patostreamerów – są zgodne z normami społecznymi, nie ma złych wzorców (poza wysadzeniem w powietrze Audi TT należącego do jednego z członków ekipy), ich filmy mają dostarczać czystej rozrywki.

A to, że każdy z twórców ma swój kanał, pozwala sobie nawzajem napędzać nowych odbiorców i zwiększać zasięgi.

Ważne: to, że w Waszej bańce jakiś influencer nie jest znany i nigdy o nim nie słyszeliście, nie znaczy, że nie może być potężną siłą marketingową albo autorytetem dla jakiejś grupy odbiorców… na przykład dla Waszych dzieci i ich kolegów ze szkoły.

TIKTOK

Najczęściej pobierana apka w 2020 i 2021 roku, i jedyna nienależąca do Facebooka aplikacja, która przekroczyła miliard (!) aktywnych użytkowników. Czemu wszyscy młodzi (a tak naprawdę – wcale nie sami młodzi) tak do niej lgną?

TikTok to już dawno nie są tylko układy taneczne czy filmiki z dynamicznymi „przejściami” montażowymi. Coraz częściej można się na nim spotkać z treściami edukacyjnymi, ciekawostkami – konta zakładają lekarze, podróżnicy, kucharze, specjaliści w różnych dziedzinach (make up, języki, cukiernictwo, rysowanie itd.).

Platforma daje możliwość przekazania wiedzy w krótkim czasie, w atrakcyjny sposób – a to dzisiaj dociera do odbiorców, którzy w erze wiecznego scrollowania nie mają czasu ani ochoty zatrzymywać się przy dłuższych, wymagających treściach.

Sami twórcy mówią natomiast, że tiktokowe produkcje dały im:

– większą pewność siebie

– możliwość wyrażenia siebie, uwolnienia swojej kreatywności i talentu

– początek kariety (np. aktorskiej czy innej wymagającej właśnie pomysłowości i otwartości)

Podkreślają też, że na TikToku bardzo ważna jest autentyczność, tzn. jeśli ślepo podążasz za trendami i robisz coś tylko dla popularności, efekt będzie odwrotny.

O gigantycznej popularności i potencjale TikToka niech świadczy też fakt, że Facebook w połowie 2021 r. zdecydował się wypuścić Reels, czyli funkcjonalność w ramach Instagrama, która nawet nie próbuje udawać, że różni się czymś od TT. 😊

Mam nadzieję, że dowiedzieliście się czegoś nowego lub uporządkowaliście sobie wiedzę o trendujących zjawiskach w marketingu internetowym. Jeśli uznacie, że ten artykuł mógłby się spodobać innym, możecie puścić go w świat!